[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Bogactwo ma więc swoje złe strony.
 Czasami. Ale ty jesteś inna, Sher. Nie mogę kupić ci tego, czego pragniesz.
Mogę zatrudnić dla ciebie mówiącego po włosku prawnika, ale nie mogę opłacić
sądów ani przekupić sędziów. Nie ma ceny na Dominika, więc to, co razem
przezywamy, jest rzeczywiste, uwierz mi. Czekałem na ciebie bardzo długo, Sher.
 David, nie.  Potrząsnęła głową.  Nie chcę, żebyś mówił o nas, jakbyśmy
mieli stworzyć najwspanialszą parę stulecia, bo nią nie jesteśmy. Za kilka dni
opuścisz Vegas, a ja nie zamierzam wiązać się z tobą na okres przejściowy. Wiem,
że to, co mówię, jest zbyt szczere, ale nie potrafię w żaden sposób do ciebie
dotrzeć.
 Dzwoniłem wczoraj do mojego brata Paula.
 Czy usłyszałeś chociaż słowo z tego, co powiedziałam?
 Oczywiście. Potrzebne mi jest nazwisko twojego adwokata.
 Co?
 Powiedziałem, że mogę zatrudnić dla ciebie prawnika, ale nie muszę tego
robić. Mam brata, który świetnie się dla ciebie nadaje. Będą mu potrzebne
wszystkie informacje od twojego adwokata.
 Co?
 Sher, słuchaj, o czym mówię. Paul nie może jechać do Włoch i stawać przed
sądem, dopóki nie będzie wiedział, co zrobiono do tej pory. Musi zapoznać się z
całą sprawą i zacząć od miejsca, gdzie twój prawnik skończył.
Sheridan zamrugała powiekami, aby upewnić się, że nie śni i potrząsnęła z
niedowierzaniem głową.
 Chyba czegoś nie rozumiem  zaczęła wolno.
 Naprawdę? Myślałem, że wyjaśniłem to przejrzyście.  David wzruszył
ramionami.  Paul Cavelli, mój brat, pojedzie do Włoch i wystąpi przed sądem z
petycją o przyznanie Dominikowi obywatelstwa amerykańskiego. Potem będziesz
mogła wystąpić o wszczęcie procedury adopcyjnej tutaj. Ty, inteligentna i piękna
pani psycholog, wspaniale nadajesz się na opiekunkę chłopca i spokojnie może on
opuścić Haven. Myślę, że wszystko się powiedzie.
 Ja... ja nie mogę pozwolić, żebyś to dla mnie zrobił  powiedziała Sheridan
zachrypniętym szeptem.
 To nie ja, ale Paul ci pomoże. Jego żona, tak czy inaczej, zamierza odwiedzić
swoją rodzinę we Włoszech, a teściowa Paula nie daje mu chwili spokoju. Będzie
bardzo zadowolony, mając jakąś wymówkę. Zajmie się twoją sprawą i nie będziesz
musiała mu zapłacić ani centa. Chcesz jeszcze trochę kawy? Mogę ci nalać.
 Davidzie, dlaczego? To znaczy, ty nawet nie znasz Dominika. To wszystko
nie ma najmniejszego sensu.
 Dominika zobaczę już jutro. A ty? Och, ja znam cię, Sher. Tylko twego
imienia brakowało w obrazie, który sobie stworzyłem dawno, dawno temu. Poza
tym robisz z tego większy problem, niż jest on w istocie. Potrzebujesz prawnika
mówiącego po włosku, ja mam brata, który się do tej roli idealnie nadaje.
Elementarne fakty, mój drogi Watsonie. Paul jest inteligentny i ma temperament.
Jeżeli ktokolwiek może to załatwić, to tylko on.
Kakofonia dzwięków zabrzęczała w głowie Sheridan, kiedy David wstał od
stołu, żeby przynieść dzbanek z kawą. David poprosił swojego brata, żeby zajął się
sprawą Dominika i dyskutował z nią o tym tak spokojnie, jak ktoś kupujący pół
litra mleka w sklepie spożywczym. Nie mogła przyjąć takiego prezentu. Co
prawda, gdyby Paulowi udało się uzyskać dla chłopca obywatelstwo amerykańskie,
bitwa byłaby w połowie wygrana. Tylko dlaczego David to robił? Czego oczekiwał
w zamian? Czy jeżeli ona nie zechce zostać jego kochanką, nie wpadnie we
wściekłość i nie powie bratu, żeby przestał sobie zawracać głowę? Czy nie jest to
zamaskowany szantaż, aby wciągnąć ją do łóżka?
 Davidzie  powiedziała, kiedy ponownie usiadł obok niej.  Wolałabym
płacić Paulowi za jego usługi. Zajmie mi to trochę czasu, ale mogłabym co miesiąc
przesyłać mu pewną sumę.
 Nic z tego.
 Więc... więc Paul nie będzie mnie reprezentował.
 Zwietnie, Sher. Pozwól, żeby twoja duma stała się przeszkodą w stworzeniu
Dominikowi prawdziwego domu. Myślałem, że naprawdę chcesz, aby był z tobą.
 Oczywiście, że chcę!
 Więc pozwól Paulowi zrobić to, w czym jest cholernie dobry. Wszyscy mamy
jakieś specjalności. Ty jesteś psychologiem. Ja energicznym menedżerem, a Paul
genialnym prawnikiem. I tak to właśnie wygląda. Czy nie uważasz, że należy dać
Dominikowi szansę?
 Tak, ale...
 Dobrze. Zatem postanowione. Jutro Paul skontaktuje się z twoim prawnikiem.
Będziesz informowana na bieżąco o postępach sprawy. Masz jakieś herbatniki czy
coś w tym rodzaju? Jestem głodny. Co byś chciała dzisiaj robić? Jeżeli nie boli cię
już noga, to może gdzieś pójdziemy? Może pogramy na automatach? Uwielbiam
to.
 Davidzie, przez ciebie kręci mi się w głowie.
 To brzmi seksownie. Chcesz, żebym ci powiedział, do czego ty mnie
doprowadzasz?
 Nie!
 Tak tylko zapytałem. Zapomnij o herbatnikach, zjemy lunch na mieście.
Wejdziemy gdzieś w tych naszych dżinsach i będziemy zachowywali się
ekscentrycznie. Zawsze tak robię. Ludzie patrzą na ciebie i myślą, że musisz być
kimś ważnym, jeżeli pozwalasz sobie na takie zachowanie. Hej, czy naprawdę
masz łzy w oczach? Co ci się stało, Sher?
 Davidzie, nie mogę myśleć ani nawet oddychać! Wpadasz tu i po prostu
oświadczasz, że znalazłeś sposób na rozwiązanie mojego problemu we Włoszech, a
potem zapraszasz mnie na lunch, jak gdyby nic ważnego się nie wydarzyło. Czy w
ogóle masz pojęcie, jakie znaczenie ma to dla mnie i dla Dominika?
 Pójście na lunch? Nie, żartuję. Oczywiście, że zdaję sobie sprawę, że to
usunie główną przeszkodę na twojej drodze. Nazwij to szczęściem. Nasze
spotkanie w Big Topie to było nawet coś więcej. To było, moja Sher,
przeznaczenie. A teraz chodzmy do Hotelu MGM pograć na automatach. Jest tam
również świetna restauracja.
 Nie wiem, czy...
 Zrobimy to tak jak na filmach.  Wyszczerzył zęby w uśmiechu.  Obejmiesz
mnie i pocałujesz na szczęście, a ja będę nazywać cię moją maskotką i kochaniem,
żeby było to bardziej autentyczne. Wkładaj buty i ruszamy na podbój świata.
 Dlaczego nie?  mruknęła Sheridan, wychodząc z kuchni. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elpos.htw.pl