[ Pobierz całość w formacie PDF ]

by podejmować ważne życiowe decyzje.
- Jakie znaczenie ma wiek, kiedy nagle musisz dzielić się
czyjąś miłością z kimś obcym? - odparowała. - Nie dziwię
siÄ™ Ananke. Gdybym tylko mogÅ‚a wyjaÅ›nić Leonowi to nie­
porozumienie. Moim zdaniem on się obawia, że nie potrafi
sprostać twoim wymaganiom. Może uznał, że zamykając się
74 REBECCA WINTERS
w klasztorze, nie bÄ™dzie musiaÅ‚ dÅ‚użej zmagać siÄ™ z tym pro­
blemem?
To fascynujące, jak doskonale potrafiła uchwycić istotę
sprawy. Jej umysł był równie zachwycający, jak jej ciało.
- Spiros, mój wuj, wymagaÅ‚ od caÅ‚ej rodziny absolut­
nego posłuszeństwa. Kiedy zostałem opiekunem Leona,
przyrzekÅ‚em sobie, że nigdy nie bÄ™dÄ™ postÄ™powaÅ‚ w ten spo­
sób. Nie mógłbym.
- Pewno za bardzo siÄ™ staraÅ‚eÅ› i chÅ‚opiec w koÅ„cu uwie­
rzył, że twoim zdaniem nie jest wystarczająco zdolny, aby ci
dorównać. Może po prostu brakuje mu, zachÄ™ty z twojej stro­
ny, żeby obrać właściwy kierunek. A ja swoją uwagą jeszcze
dolałam oliwy do ognia.
- Dlaczego? - Naprawdę był ciekaw jej zdania.
- Czy powiedziaÅ‚eÅ› mu otwarcie, że nie chcesz, aby wstÄ…­
pił do klasztoru?
- Nie.
- Czemu?
- Przecież może mieć powołanie.
- Czy ty nie widzisz... - przerwała nagle.
- Mów dalej.
- Chyba za dużo gadam. To nie moja sprawa.
- Już jesteÅ› w to wmieszana. DokoÅ„cz, co chciaÅ‚aÅ› powie­
dzieć, proszę.
MiaÅ‚a wiÄ™cej zdrowego rozsÄ…dku niż ktokolwiek ze zna­
nych mu ludzi. Był nią coraz bardziej oczarowany.
- Z moich słów mógł wywnioskować, że jakąkolwiek
drogę obierze, i tak nie stanie na wysokości zadania. Musiał
poczuć się upokorzony. Skan i przerobienie pona.
Dobry Boże! Czy to możliwe, że trafiła w sedno?
WESELE U STOP OLIMPU 75
Trudno zliczyć, ile razy Ananke prosiła go, żeby częściej
rozmawiał z Leonem. Całe lata był głuchy na te błagania, bo
pochodziły od niej. Odkąd Leonides opowiedział mu, jak
zmusiła go do małżeństwa, Ananke w ogóle przestała dla
niego istnieć.
A teraz... JeÅ›li Alexandra siÄ™ nie myli, to znaczy, że po­
twornie skrzywdził bratanka. Nic dziwnego, że chłopak ukrył
siÄ™ gdzieÅ›, niczym zranione zwierzÄ™.
NiepojÄ™te! Alexandra pracuje z nim od czterech lat, a do­
piero teraz dotarło do niego, jaką wspaniałą jest kobietą.
Czym prÄ™dzej wybraÅ‚ numer Leona, ale wÅ‚Ä…czyÅ‚a siÄ™ po­
czta głosowa. Pozostawało nagrać wiadomość.
- Leon? Mam nadzieję, że odsłuchasz to jak najszybciej
- mówił po grecku. - Myślałem, że wróciłem już do siebie
po wypadku, ale przeceniÅ‚em swoje siÅ‚y. PoleciaÅ‚em helikop­
terem na inspekcjÄ™ stanowisk targowych i nadal odczuwam
zawroty głowy. Chyba rozumiesz, że nie mogę wystąpić na
ceremonii otwarcia targów. Jesteś mi potrzebny. Chciałbym
spotkać się z tobą w domu, najpózniej jutro po południu. Na
szczęście jezdzisz konno, a mój kostium z pewnością będzie
na ciebie pasował. Konno poprowadzisz paradę i wygłosisz
przed trybunami mowÄ™ powitalnÄ…. JesteÅ› jedynym Pandaki-
sem, który da sobie z tym radę i nie przestraszy się kamer
telewizyjnych. Wiesz, jakie ważne są te targi. Cała Grecja
bÄ™dzie z ciebie dumna, nie mówiÄ…c już o twojej matce. Za­
dzwoń, jak tylko odsłuchasz wiadomość - zakończył.
ByÅ‚ ciekaw reakcji Leona. No, przynajmniej zrobiÅ‚ pierw­
szy krok w kierunku wyrównania krzywdy, jakÄ… nieÅ›wiado­
mie wyrządził bratankowi. Miał nadzieję, że nie jest za
pózno.
REBECCA WINTERS
76
JeÅ›li uda mu siÄ™ coÅ› naprawić, to tylko dziÄ™ki przenikli­
woÅ›ci kobiety, która siedzi obok niego. CzuÅ‚ nieodpartÄ… po­
trzebę, żeby znalezć się z nią sam na sam, mieć ją tylko dla
siebie. Do tego celu nie mógł wybrać lepszego miejsca niż
prastary las, do którego właśnie się zbliżali.
ROZDZIAA SZÓSTY
Alex nie zrozumiała słów, ale widziała miłość i niepokój
malujÄ…ce siÄ™ na twarzy Dimitriosa, kiedy nagrywaÅ‚ wiado­
mość dla bratanka.
- Powiedziałem Leonowi, że nie mogę jeszcze wziąć
udziału w konnej paradzie i musi mnie zastąpić.
Odwróciła głowę, aby nie dostrzegł łez, które napłynęły
jej do oczu. Miłość ma różne oblicza. Ona pokochała go jako
szesnastolatka. Wówczas wydał jej się rycerzem w lśniącej
zbroi, który przybyÅ‚ jej na ratunek. Kiedy podjęła pracÄ™ w je­
go firmie, pokochała go za wspaniałomyślność i życzliwy
stosunek do personelu. Jako osobista sekretarka pokochała
jego drobne słabostki, a przede wszystkim podziwiała jego
absolutnÄ… bezinteresowność, cechÄ™ niezwykle rzadkÄ…, szcze­
gólnie u tak wpływowych ludzi. Teraz ponownie chwycił ją
za serce. Potrafił schować dumę do kieszeni, gdy w grę
wchodziło dobro jego bratanka. Nie było w nim za grosz
próżności.
Kochała go tak mocno! Zwariuje, jeśli nie będzie mogła
wyrazić swych uczuć.
Jechali drogą, która pięła się w górę ku lasom. Minęli biały
kościółek ukryty wśród ciemnych sosen. Przez okno widziała
zaparkowane w pobliżu samochody i ludzi w ludowych stro­
jach. Nim zdążyła zapytać, co to za uroczystość, dotarli do
78 REBECCA WINTERS
celu podróży. Pomiędzy drzewami zobaczyła grupę białych
domków. Wokół nie było żywej duszy.
- Ze szczytu można zobaczyć całą okolicę. Pójdziemy
tam, kiedy już się odświeżymy i przebierzemy.
- Ile nam to zajmie?
- CaÅ‚y dzieÅ„. - PodjechaÅ‚ pod jeden z budynków, w któ­
rym, jak siÄ™ okazaÅ‚o, mieÅ›ciÅ‚a siÄ™ recepcja. - GdzieÅ› siÄ™ spie­
szysz, Alex?
Po tonie poznała, że zżera go ciekawość. Tylko czego
chciał się dowiedzieć?
- Skądże! Zastanawiam się tylko, czy powinieneś się tak
forsować. ,
Nie była to cała prawda, bała się o siebie. Z każdą chwilą
kochała go coraz bardziej.
- Kontakt z naturÄ… jest najlepszÄ… formÄ… odpoczynku. -
ZciÄ…gnÄ…Å‚ okulary. - Obojgu nam przyda siÄ™ chwila relaksu.
Gospodarze oÅ›rodka wylewnie powitali Dimitriosa. Wi­
dać był tu częstym gościem. Z przyjemnością zasiedli do
herbaty, którą podała żona gospodarza. Po poczęstunku
wskazano im drogę do jednego z pobliskich domków.
W ładnym pokoju, do którego przylegała łazienka, stały
trzy duże łóżka. Dimitrios wniósł bagaż i wręczył kobiecie
napiwek.
- Przed wyjazdem z Salonik zarezerwowałem dwa
domki, jednak wÅ‚aÅ›nie siÄ™ okazaÅ‚o, że tylko jeden jest wol­
ny - poinformował Alex, zamykając drzwi. - Wnuczka
właścicieli wychodzi dziś za mąż i spodziewają się najazdu
gości.
- W tym maÅ‚ym koÅ›ciółku, obok którego przejeżdżali­
śmy? - spytała podekscytowana.
WESELE U STÓP OLIMPU 79
- No właśnie. Wesele odbędzie się tutaj, więc w zasadzie
ośrodek jest nieczynny.
Uśmiechnęła się lekko.
- Ale dla ciebie oczywiście znalezli miejsce.
- Jestem czÅ‚onkiem fundacji, która opiekuje siÄ™ rezerwa­
tami przyrody w Grecji.
PracowaÅ‚ spoÅ‚ecznie w wielu organizacjach, sporo wie­
działa o jego działalności w Nowym Jorku, jednak nie miała
pojęcia o tym, co robił poza USA.
- A tutaj właśnie jest jakiś rezerwat?
- Jeśli będziemy mieli szczęście, sama się przekonasz.
A noclegiem się nie przejmuj. Wziąłem materac i śpiwór.
Będę spał w lesie. Pójdę teraz po swoje rzeczy.
Poczuła przejmujący ból. W tych okolicznościach każdy
mężczyzna próbowałby skorzystać z okazji. Ale nie on.
Mogła za to winić wyłącznie siebie. Zmusiła Michaela,
żeby zrobił z niej szarą myszkę. W gruncie rzeczy trudno
było ją wyłuskać z grona pracowników. Dimitrios dbał o nią [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elpos.htw.pl