[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tak wiele. Hailey Preston był sprawnym i elokwentnym gadułą. Gilchrist miał moc i
magnetyzm. Jednak Dermot zrozumiał natychmiast, że Rudd nie pozwoli się rozszyfrować. W
swej karierze poznał i oceniał różnych ludzi. Po tylu latach bez trudu zgadywał, do czego są
zdolni i niemal czytał w ich myślach. Teraz jednak wyczuł, że pozna Jasona Rudda w takim
tylko zakresie, w jakim on sam zechce się odsłonić. Głęboko osadzone, myślące oczy
spoglądały bystro, ale nie zdradzały niczego. Brzydka, kanciasta głowa świadczyła o
znakomitym intelekcie. Twarz klowna mogła wydawać się odpychająca albo przyciągająca.
Tutaj, pomyślał Craddock, powinienem usiąść, słuchać i bardzo uważnie notować.
 Przepraszam, nadinspektorze, że musiał pan czekać. Zatrzymały mnie pewne drobne
komplikacje w studiu. Napije się pan czegoś?
 Nie teraz. Dziękuję, panie Rudd.
Twarz klowna rozciągnęła się nagle w ironicznym uśmiechu.
 W tym domu trzeba uważać z drinkami& tak pan pewnie pomyślał?
 Szczerze mówiąc, nie to miałem na myśli.
 Nie. Wiem, że nie. Przypuszczam, że nie. No cóż, nadinspektorze, co chciałby pan
wiedzieć? W czym mogę pomóc?
 Pan Preston odpowiedział bardzo wyczerpująco na wszystkie pytania, które mu
zadałem.
 I pomógł panu?
 Nie tak bardzo, jak bym sobie tego życzył.
Jason Rudd spojrzał zaciekawiony.
 Spotkałem się także z doktorem Gilchristem. Poinformował mnie, że pańska żona nie
ma jeszcze dość sił, by odpowiadać na pytania.
 Marina jest bardzo wrażliwa  stwierdził Jason Rudd.  Aatwo wytrącić ją z
równowagi. Przyzna pan, że morderstwo popełnione tuż pod bokiem może wywołać
załamanie.
 Nie jest to przyjemne doświadczenie  przyznał sucho Dermot Craddock.
 Wątpię, czy moja żona mogłaby powiedzieć panu coś, czego ja bym nie wiedział.
Stałem obok niej, kiedy to się stało, a szczerze wyznam, że jestem lepszym obserwatorem.
 Pierwsze pytanie, jakie chciałbym zadać  zaczął Dermot  zresztą na to pytanie z
pewnością już pan odpowiadał, to czy któreś z was znało wcześniej Heather Badcock?
Jason Rudd pokręcił głową.
 Z pewnością nigdy w życiu nie widziałem tej kobiety. Napisała do mnie dwa listy w
imieniu St John Ambulance, ale poznałem ją osobiście dopiero na pięć minut przed śmiercią.
 Ale twierdziła, że spotkała pańską żonę?
Rudd skinął głową.
 Chyba jakieś dwanaście lub trzynaście lat temu, na Bermudach. Podczas przyjęcia
dobroczynnego. Marina otwierała imprezę. Pani Badcock, gdy tylko została jej teraz
przedstawiona, natychmiast zaczęła rozwlekłą opowieść o tym, że chociaż leżała wtedy w
łóżku z grypą, jednak wstała, dotarła na bankiet i zdobyła autograf Mariny.  Znowu
ironiczny uśmiech wykrzywił mu twarz.  Jeśli wolno powiedzieć, takie rzeczy zdarzają się
bardzo często, nadinspektorze. Tłum ludzi czeka zwykle w kolejce, by dostać dedykację od
mojej żony. To chwila, którą wspominają i pamiętają bardzo długo. Całkiem zrozumiałe,
gdyż to jedno z ważniejszych wydarzeń w ich życiu. I, co równie naturalne, dość mało
prawdopodobne jest, by Marina zapamiętała kogoś z tysiąca łowców autografów. Nie
przypominała sobie spotkania z panią Badcock.
 Doskonale rozumiem  rzekł Craddock.  Panie Rudd, od kogoś, kto był na miejscu,
dowiedziałem się, że pańska żona wydawała się nieco roztargniona podczas rozmowy z
Heather Badcock. Czy pan zgodzi się z tą opinią?
 To bardzo możliwe  odparł Jason Rudd.  Marina nie odznacza się najsilniejszą
konstrukcją psychiczną. Oczywiście, jest przyzwyczajona do tego, co nazwałbym publiczną
działalnością społeczną. Potrafi wywiązywać się z obowiązków niemal automatycznie. Lecz
pod koniec długiego dnia opada czasem z sił. To mógł być taki moment. Ja niczego nie
zauważyłem. Nie, nie, chwileczkę, to nie do końca prawda. Rzeczywiście pamiętam, że
odpowiadała pani Badcock z roztargnieniem. Chyba nawet szturchnąłem ją delikatnie.
 Może coś odwróciło jej uwagę?  spytał Dennot.
 Tak, lecz mógł to być chwilowy kryzys wynikający ze zmęczenia.
Dermot Craddock zamilkł na chwilę. Popatrzył przez okno na smutny pejzaż lasów
otaczających Gossington Hall. Potem przeniósł wzrok na wiszące na ścianach obrazy i w
końcu na Jasona Rudda. Twarz mężczyzny wyrażała jedynie skupienie. Nic nie zdradzało
jego uczuć. Wydawał się uprzejmy i całkiem spokojny. To człowiek bardzo dużego kalibru,
pomyślał Craddock. Prawdziwy intelektualista. Nie wyciągnie się z niego nic, czego nie
zechce powiedzieć& chyba że wyłoży się karty na stół. Dermot podjął decyzję. To właśnie
zrobi.
 Przyszło panu do głowy, panie Rudd, że otrucie Heather Badcock było przypadkowe?
%7łe faktyczną ofiarą miała stać się pańska żona?
Zapadła cisza. Wyraz twarzy Rudda nie zmienił się. Dermot czekał. Wreszcie gospodarz
westchnął głęboko.
 Tak  odparł spokojnie.  Ma pan rację, nadinspektorze. Od początku byłem tego
pewien.
 Ale nie powiedział pan tego ani inspektorowi Cornishowi, ani na przesłuchaniu?
 Nie.
 Dlaczego?
 Mógłbym odpowiedzieć panu całkiem rozsądnie, że było to z mojej strony tylko
przypuszczenie i nie miałem żadnych dowodów. Fakty, które doprowadziły mnie do tego
wniosku, były znane przedstawicielom prawa, bardziej ode mnie kompetentnym w tych
sprawach. Nie wiem nic na temat pani Badcock. Mogła mleć jakichś wrogów, ktoś mógł
zdecydować, że poda jej śmiertelną dawkę przy tej akurat okazji, choć przyznaję, byłaby to
dość niezwykła i ryzykowna decyzja. Czas i miejsce mogły być jednak wybrane świadomie z
tej właśnie przyczyny, że na tak licznym przyjęciu trudno ustalić przebieg wypadków, a tłum
obcych uniemożliwi odkrycie sprawcy. Wszystko to prawda, ale będę z panem szczery,
nadinspektorze. Nie z tego powodu milczałem. Zdradzę panu prawdziwą przyczynę: nie
chciałem, by moja żona choć przez chwilę pomyślała, że o włos uniknęła śmierci.
 Dziękuję panu za szczerość. Chociaż nie całkiem rozumiem motywy pańskiego
milczenia.
 Nie? Trochę trudno to wyjaśnić. %7łeby je zrozumieć, musiałby pan znać Marinę. Jest [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elpos.htw.pl