[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wasze rzeczy stwierdziła, po czym poszła do domu.
Kiedy Juliette zniknęła, Edward łagodnie przyciągnął do sobie Fionę i pogładził ją po
czole, jakby chciał ją obudzić z głębokiego, koszmarnego snu.
Blada twarz Fiony powoli zaczęła nabierać kolorów. Rozejrzała się dookoła jakby
zdumiona, że świat nadal istnieje, gdy tymczasem w jej sercu zostały już tylko ruiny.
Spojrzawszy na wuja, Fiona wybuchnęła płaczem. Edward przytulił ją do siebie i
pozwolił jej się wypłakać.
W końcu Fiona trochę się uspokoiła. Wuj zaprowadził ją do domu.
W hallu Edward przywołał jednego ze służących. Może przypadkiem wiesz, czy
monsieur de la Roche, po swoim wyjezdzie dziś rano, dzwonił już do domu?
Tak, dokładnie pół godziny temu.
Ty odebrałeś telefon?
Tak.
Iz kim chciał rozmawiać?
Z madame Barrault.
Jesteś pewny?
Tak odparł młody służący, po czym dorzucił: Bardzo mi przykro.
Edward był zaskoczony tym stwierdzeniem, ale nic nie powiedział, tylko podziękował mu
i zaprowadził Fionę do jej pokoju. Fiona rzuciła się na łóżko.
Jak się teraz czujesz? spytał z troską.
A jak mam się czuć? Fiona minę miała smutną i zrozpaczoną.
Przed chwilą wystraszyłaś mnie nie na żarty. Edward spojrzał na nią z czułością. To
był jedyny człowiek, któremu mogła zaufać. Jedyny, który ją wspierał. To on pomógł jej się
podnieść, on dał jej nową nadzieję. Ale teraz nawet on był bezsilny.
Wujku Edwardzie, powiedz mi, że to nie jest prawda! To nie może być prawda!
Powiedz, że ona kłamie, że to wszystko tylko mi się przyśniło! Powiedz mi cokolwiek! Była
zrozpaczona.
Tego nie mogę zrobić odparł, potrząsając z rezygnacją głową.
A więc to już koniec. Ona wyjdzie za Philippe a, a my pojedziemy do domu. Ja wrócę
do Nowego Jorku... Więc ona przez cały ten czas miała rację?
Kto? Jak? Edward rzucił jej zaskoczone spojrzenie.
Juliette, ona już na samym początku mi powiedziała, że za niego wyjdzie.
Teraz rzeczywiście na to wygląda.
Nadal nienawidzę Juliette, ale myślę, że powinnam ją przeprosić.
Oboje powinniśmy to zrobić.
Ale ja pierwsza. Z tymi słowami Fiona wstała z łóżka i z pochyloną głową opuściła
pokój.
Kiedy dotarła do drzwi pokoju Juliette i już miała zapukać, usłyszała głos macochy.
Juliette widocznie rozmawiała z kimś przez telefon.
Dzwonię, żeby się dowiedzieć, jak on się czuje... Aha... powróci do zdrowia?... Dobrze,
cieszę się bardzo... Czy wiadomo, co się stało?... Ach, tak... więc wyjdzie z tego. To
cudownie... Proszę mu powiedzieć, że zajrzę do niego pózniej, żeby zobaczyć, jak się czuje...
Fiona przycisnęła ucho do drzwi. Przyszła jej do głowy straszna myśl.
Philippe miał wypadek! Jest ciężko ranny i leży w szpitalu! Chciał się zobaczyć z Juliette,
a nie z nią, z Fioną!
Nie, przyjadę sama... Wiem, że on tego chciał, ale nie mogę jej znalezć... Rozumiem,
szukałam jej wszędzie... Jeśli czegoś się dowiem albo ją spotkam, to natychmiast dam mu
znać... Tak, dziękuję, do usłyszenia...
Fiona nie mogła się już dłużej opanować. Wpadła z impetem do pokoju, Juliette
gwałtownie się odwróciła, trzymając jeszcze słuchawkę w ręce.
Stały naprzeciw siebie wpatrując się w siebie wzrokiem pełnym nienawiści. Fiona
krzyknęła z wściekłością na macochę: Z kim rozmawiałaś?
To nie twoja sprawa. Nie masz nic lepszego do roboty, jak tylko skradać się i
podsłuchiwać pod drzwiami?
Jeśli już koniecznie chcesz wiedzieć, Juliette, to przyszłam, żeby cię przeprosić, żeby
przyznać się do błędu.
Juliette uśmiechnęła się sarkastycznie. Więc w końcu zrozumiałaś...
Teraz jednak nie jestem już tak bardzo pewna... odparła Fiona.
Cóż to ma znaczyć? Powiedziałam ci przecież, że chcemy wziąć ślub w Cannes.
Nie wierzę ci! krzyknęła Fiona, po czym dodała nieco spokojniej: Nie wiem, czy
mam ci wierzyć, czy nie. W ogóle nic już nie wiem. Ale jeśli Philippe jest ranny, to chcę go
zobaczyć. Nie obchodzi mnie, czy, on się z tobą ożeni. Ale jeśli coś mu się stało, to pozwól
mi go zobaczyć.
Twoja troskliwość wzrusza mnie do głębi, lecz jest zupełnie zbędna. Philippe ma się
wyśmienicie zapewniła ją Juliette.
Ale przecież słyszałam, jak mówiłaś przez telefon... próbowała się sprzeciwić Fiona.
Juliette przerwała jej:
Co słyszałaś?
Jak o nim rozmawiałaś.
Doprawdy? Jakież to interesujące. Czy wspomniałam jego imię?
Fiona zawahała się. Nie przyznała.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]