[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na duchową ścieżkę wolni od nadziei na zdobycie dla siebie punktu oparcia. Zacznijmy od
wyrzeczenia się nadziei.
Niepokój, niezadowolenie czy nadzieja na doświadczanie czegoś innego biorą się z lęku przed
śmiercią. Lęk ten zawsze nam towarzyszy. Jak powiedział mistrz _zen_, _rosi_ Shunryu
Suzuki, życie jest jak wejście na pokład łodzi, która po wypłynięciu w morze ma zatonąć. Bez
względu na to, jak wiele słyszymy o śmierci, bardzo trudno przychodzi nam uwierzyć w to, że
[66] i nas ona czeka. Wiele duchowych nauk zaleca traktować swoją śmierć poważnie, my
jednak zadziwiająco niechętnie dopuszczamy do siebie przekonanie o jej nieuchronności.
Zmierć - ta jedyna w życiu rzecz, której możemy być pewni, wydaje się nam niewiarygodnie
odległa. Wprawdzie nie posuwamy się tak daleko, by twierdzić, że nigdy nie umrzemy. Ale
wierzymy, że stanie się to pózniej, na pewno nie teraz. To nasza wielka nadzieja.
Trungpa Rinpocze wygłosił kiedyś publiczny wykład zatytułowany "Zmierć w życiu
codziennym". Zostaliśmy wychowani w kulturze, która obawia się śmierci i ukrywają przed
nami - stwierdził. Mimo to, śmierć jest naszym codziennym doświadczeniem. Przeżywamyją
w formie rozczarowań, porażek. Doświadczamy jej we wszystkim, co podlega procesowi
zmiany. Kończy się dzień, mija sekunda, wydychamy powietrze - to właśnie jest śmierć w
codziennym życiu.
Zmierci w życiu codziennym doświadczamy także wraz z tym wszystkim, czego
usiłowaliśmy uniknąć. Nasze małżeństwo jest nieudane, nie odnosimy sukcesów w pracy.
Dostrzeganie obecności śmierci w codziennym życiu wiąże się z rozwijaniem umiejętności
czekania, odprężania się w stanie niepewności, paniki, zakłopotania czy irytacji wywołanej
doświadczaniem własnych nieudanych przedsięwzięć. Z upływem czasu przestajemy wzywać
opiekuna z zewnątrz, gdy tylko poczujemy się zagrożeni.
Zmierć i brak nadziei dostarczają właściwej motywacji do dogłębnego i przepełnionego
współczuciem życia. Tymczasem obecnie naszą główną motywacją jest odsuwanie śmierci. Z
przyzwyczajenia odsuwamy [67] od siebie problemy. Nie przyjmujemy do wiadomości
prawdy, że zmiana jest naturalnym biegiem życia, że czas niczym piasek przesypuje się nam
przez palce. Czas upływa. To tak naturalne jak zmiana pór roku, jak nadejście dnia po nocy.
A jednak na starzenie się, chorobę, utratę tego, co kochamy, nie patrzymy jak na zjawiska
naturalne. Za wszelką cenę nie chcemy dopuścić do siebie przeczucia nieuchronnej śmierci.
Kiedy wreszcie przypominamy sobie o śmierci - na przykład, gdy zranimy się w palec -
wpadamy w panikę. Każdy na swój sposób. I robimy to każdy w swoim stylu. Ktoś siedzi
wówczas ze stoickim spokojem, pozwalając, by krew zaplamiła mu ubranie. Inny wpada w
histerię - obawiając się, że opatrunek nie wystarczy, dzwoni po karetkę i jedzie do szpitala.
Jeszcze inny przylepia sobie ozdobny plaster. Ale bez względu na nasz styl zachowania się
wobec przejawów nietrwałości, nie ma w nim prostoty. To nie są nasze pierwotne, prawdziwe
reakcje.
Czyż nie możemy po prostu do nich powrócić? To początek początku. Pierwotne reakcje,
prawdziwe jak nagie kości szkieletu wyzierające spod rozkładającego się ciała. Nagie kości -
dobre, stare "ja". Nagie kości - dobry, stary zakrwawiony palec. Powróćmy do swoich nagich
kości - pierwotnych reakcji. Odprężmy się w świadomości chwili obecnej, w braku nadziei.
Odprężmy się także w śmierci, przestańmy się opierać temu, że rzeczy skazane są na koniec,
że przemijają, że nie mają trwałej natury, że wszystko nieustannie się zmienia.
Mówiąc o braku nadziei i o śmierci, mam na myśli spojrzenie faktom w oczy. Nie ma
ucieczki. Choć [68] nadal możemy ulegać różnym uzależnieniom, to jednak przestajemy już
wierzyć, że zaprowadzą nas do bram raju. Wielokrotnie pobłażaliśmy sobie, oddając się
krótkotrwałym, jałowym przyjemnościom. Robiliśmy to tak długo, że w końcu musimy sobie
uświadomić, iż zródłem cierpienia jest nadzieja, ona bowiem zamienia krótkotrwałą
przyjemność w długotrwałe piekło.
Rezygnacja z nadziei jest zachętą, żeby stanąć po swojej stronie, zaprzyjaznić się z samym
sobą i już od siebie nie uciekać. %7łeby powrócić do pierwotnych reakcji, bez względu na to, co
się wydarza. Lęk przed śmiercią towarzyszy nam zawsze. To dlatego odczuwamy niepokój i
wpadamy w panikę. Dlatego czujemy się niepewnie. Ale jeśli doświadczymy braku nadziei,
porzucając pragnienie zamiany obecnej chwili na coś lepszego, będziemy mogli stworzyć z
naszym życiem pogodny związek. Szczery, bezpośredni - taki, w którym nie ignoruje się już
prawdy o nietrwałości i śmierci. [69]
VIII
OSIEM ZWIATOWYCH _DHARM_
_Czy powinniśmy próbować wykorzenić uczucia związane z przyjemnością i cierpieniem,
stratą i osiąganiem, pochwałą i naganą, sławą i niesławą? O wiele praktyczniej jest poznać je,
zobaczyć, jak nas zniewalają, jak zniekształcają nasze widzenie rzeczywistości - i jak
nietrwała jest ich natura. Wówczas to osiem światowych _dharm_ pomoże nam poglębić
naszą mądrość, dobroć i szczęście._
Wśród tradycyjnych buddyjskich nauk na temat lęku i nadziei znajdujemy wyjaśnienia
dotyczące tzw. ośmiu światowych _dharm_. Są to cztery pary przeciwieństw przyciągające
naszą uwagę - cztery zródła zadowolenia, do których jesteśmy przywiązani, oraz cztery zródła
niezadowolenia, które omijamy. Podstawowe przesłanie zawarte w tych naukach mówi, że
jeśli dajemy się schwytać w sidła ośmiu światowych _dharm_, to będziemy cierpieć.
Po pierwsze, lubimy przyjemności, jesteśmy do nich przywiązani, nie znosimy natomiast
bólu. Po drugie, lubimy pochwały, jesteśmy do nich przywiązani, [70] a chcemy uniknąć
krytyki i nagany. Po trzecie, cenimy sobie sławę i jesteśmy do niej przywiązani, zle natomiast
znosimy niesławę i staramy się przed nią ustrzec. I wreszcie, pragniemy osiągać, zdobywać
to, czego chcemy, nie lubimy zaś tracić tego, co mamy.
Według tej nauki, uwikłanie w owe cztery pary przeciwieństw - przyjemności i cierpienia,
osiągania i straty, sławy i złej reputacji, pochwały i nagany - jest przyczyną naszego
uwięzienia w _sansarze_.
Kiedy jest nam dobrze, nasze myśli krążą zwykle wokół tego, co lubimy, a więc wokół zysku,
zaszczytów, przyjemności i sławy. Natomiast kiedy czujemy się zle, kiedy jesteśmy
rozdrażnieni, mamy wszystkiego dosyć, nasze myśli i uczucia skupiają się przypuszczalnie
wokół bólu, straty, niesławy lub nagany. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elpos.htw.pl